4 dni urlopu, w tym 2 dni weekendu i wracając nie poznałem Żukola.
Jurek z Jarkiem ostro się wzięli do pracy. Zdemontowali części zamienne z innego Żuka, który ma iść do kasacji, zaczęli wygłuszać Żuka kupionymi matami wygłuszającymi i montować dywaniki robione z kupionego okazyjnie dywanu 🙂 Do tego zamontowali pałąki i plandekę przyczepy.
Ja też nie próżnowałem i prowadziłem nocne rozmowy na różne tematy z moim kolegą z Trójmiasta Patrykiem Sielskim (Usprawnienia.pl). Patryk jest uzdolnionym elektronikiem, a także specjalistą od elektroniki okrętowej, silników i wszystkich rzeczych łączących elektronikę z wodą. Zwrócił mi uwagę, że prawdopodobnie w Żuku mamy problemy z ciągłością masy/plusa lub uszkodzony alternator.
Jarek musiał wrócić do domu, zatem ruszyliśmy z Jurkiem w dalszą walkę z Żukiem. Montowaliśmy dalszą część dywaników, uszczelnialiśmy szyby i zajęliśmy się wstępną diagnozą elektryki Żuka.
Masa silnika, nadwozia była w porządku, ale masa deski wskaźników pozostawiała wiele do życzenia. Po poprawkach zegary stały się bardziej żywe, ale przy okazji wyszło, że wskaźnik temperatury wody ma zgiętą wskazówkę i nadaje się do wymiany. Z alternatorem też jest problem tak jak wskazał to Patryk, ale nie wiemy jeszcze, czy jest problem z plusem, czy walnięty jest sam alternator. Tak czy siak zrobiona na szybko lampka ładowania świeci się jak szalona. Na szczęście mamy kilka alternatorów i desek wskaźników w różnym stanie to coś się wybierze.
Zajmiemy się tym jutro.